Krzyknęła na żołnierza stojącego na środku drogi – i wtedy dowiedziała się, kim naprawdę był…

Asfalt lśnił po deszczu. Wąska górska droga wiła się między sosnami spowitymi wilgotną mgłą. Licznik wskazywał dziewięćdziesiątkę, a jej serce przepełniał gniew i niepokój. Emma Harris się spieszyła. Jej młodszy brat, Jason, miał zaraz wrócić z wojska, a ona obiecała spotkać się z nim na stacji przed zmrokiem.

Ale przed nią znajdował się wojskowy posterunek kontrolny. Samotny żołnierz w kamuflażu stał na środku drogi z uniesioną ręką. Emma gwałtownie zahamowała, opony zapiszczały.

„Co do cholery?!” wyszeptała i wyskoczyła z samochodu. „Dlaczego mnie zatrzymujesz? Nikogo tu nie ma!”

Żołnierz, wysoki, w brudnym mundurze, ze zmęczoną twarzą i mokrymi włosami, zrobił krok w jej stronę. „Droga jest zamknięta, proszę pani. Na autostradzie jest osuwisko. Musi pani wracać”. „Wracać?” Emma podniosła głos. „Czy zdaje sobie pani sprawę, że muszę być w mieście za dwadzieścia minut? To absurd!”

Milczał, ale jego oczy były dziwne – jakby odbijały coś, czego nie rozumiała. Żadnej irytacji, żadnego strachu – tylko zmęczenie i ból.

„Nie wracam” – powiedziała, ściskając kierownicę. „Znajdę inny sposób”.

„Nie mogę” – odpowiedział cicho. „To… niebezpieczne”.

Emma przewróciła oczami i zrobiła krok naprzód.

„Słuchaj, tylko wykonujesz rozkazy, rozumiem, ale mam brata, jest żołnierzem, on…”

Podniósł wzrok. „Jak on się nazywa?”

„Jason. Jason Harris” – powiedziała zirytowana. „Jest w Trzecim Batalionie”.

Mężczyzna wyglądał na sparaliżowanego. Jego usta drgnęły. „W Trzecim Batalionie?”

Emma skinęła głową.
„Tak”. Miał wrócić dzisiaj.

Żołnierz powoli zdjął hełm. Jego twarz była blada, a usta ledwo się poruszały.
„Emma…”

Zmarszczyła brwi.
„Skąd znasz moje imię?”

Podszedł krok bliżej.
„Bo jestem Jason”.

Emma wydawała się ogłuszona. Przez chwilę wszystko wokół niej ucichło: wiatr, szelest liści, nawet deszcz. Wypuściła powietrze.
„Nie… To nie jest śmieszne. Mój brat jest w szpitalu. Ewakuowano go trzy miesiące temu, powiedzieli mi…” Jej głos zadrżał. „Powiedzieli mi, że nie przeżył”.

Jason spuścił wzrok.
„Zgadza się”.

Emma się cofnęła.
„Co ty…”

„Nie powinienem był wracać” – powiedział cicho. „Ale nie mogłam wyjść, dopóki cię nie zobaczyłam. Nie dotarłaś wtedy do szpitala”.

Łzy napłynęły jej do oczu.
„Czy to… sen?”

Pokręcił głową.
„Po prostu nie idź dalej. Nie dzisiaj”.

Odwróciła się z powrotem w stronę drogi – tam, za zakrętem, unosiła się lekka mgła, jakby sama góra oddychała.
„Dlaczego?”

„Bo za kilka minut będzie tu wypadek” – powiedział Jason. „Ciężarówka spadnie z urwiska”.

Emma zbladła.
„Ty… skąd wiesz?”

„Bo to widziałam. Wtedy, trzy miesiące temu. Byłam w tej ciężarówce”.

Stała w milczeniu, patrząc na niego. Dreszcz przebiegł jej po plecach. Jason uśmiechnął się – cicho, smutno.
„Muszę iść”.

„Nie!” krzyknęła. „Nie idź, proszę!”

Cofnął się, a mgła zdawała się go połykać.

„Zawsze tu jestem, Em. Po prostu… zaufaj mi”.

I zniknął.

Kilka sekund później, drogą pędziła duża wojskowa ciężarówka. Emma stała bez ruchu. Minutę później usłyszała pisk hamulców, huk i eksplozję, która rozniosła się echem po wąwozie.

Zakryła twarz dłońmi. Było dokładnie tak, jak powiedział.

Później, gdy ratownicy zamknęli autostradę, Emma siedziała w samochodzie, ściskając mokry kask leżący na poboczu. Wewnątrz, pod wyblakłym szyldem J. Harrisa, widniał czarny napis:

„Nie pozwól jej jechać dalej”.

Like this post? Please share to your friends:
Leave a Reply

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!: