Naprawiał ogrodzenie ogrodu — aż jego łopata natrafiła na coś zakopane pod ziemią

To miało być spokojne sobotnie popołudnie. Taki dzień, w którym wykonuje się prace domowe i nie dzieje się nic niezwykłego. Mark postanowił, że nadszedł czas, aby naprawić pochylone ogrodzenie na tyłach podwórka. W rękawiczkach, z narzędziami rozrzuconymi w pobliżu i w promieniach słońca wydawało się to prostym zadaniem.

Jednak jedno uderzenie łopatą zmieniło wszystko.

Kopał wzdłuż starych słupków ogrodzenia, wyrywając chwasty i rozbijając uparte korzenie. Gleba była sucha i twarda, a każde uderzenie łopaty odbijało się głuchym odgłosem uderzenia o ziemię. Nagle rozległ się inny dźwięk.

Mark zamarł. Łopata uderzyła w coś twardego, coś, co nie powinno znajdować się w ziemi. Przykucnął i odgarnął luźną ziemię rękami. Początkowo pomyślał, że może to być stary kamień lub kawałek betonu z poprzedniej budowy. Jednak kształt pod ziemią był zbyt gładki, zbyt celowy.

Zaciekawiło go to.

Z każdym nabraniem ziemi, zarys przedmiotu zaczął się pojawiać. Był prostokątny, metalowy i ciężki. Serce zaczęło mu szybciej bić, gdy zdał sobie sprawę, że odkrywa coś w rodzaju pudełka — pojemnika celowo zakopanego.

Usiadł na piętach, pot spływał mu po szyi, zastanawiając się, kto mógł to tam umieścić i dlaczego. Dom należał do innej rodziny kilkadziesiąt lat temu. Czy to pudełko mogło należeć do nich?

Ręce mu drżały, gdy w końcu wyciągnął je z ziemi.

Było zardzewiałe, pokryte ziemią i szczelnie zamknięte. Zamek był skorodowany, ale nadal nienaruszony. Mark ostrożnie zaniósł je na patio, gdzie światło słoneczne ujawniło, jak stare naprawdę było.

Przez chwilę rozważał, czy zadzwonić do żony, ale coś w środku podpowiadało mu, żeby najpierw je otworzyć. Za pomocą młotka i śrubokręta podważył zamek, aż w końcu pękł. Pokrywa otworzyła się z trzaskiem, uwalniając delikatny, stęchły zapach.

W środku leżały przedmioty, które zaparły mu dech w piersiach.

Były to czarno-białe fotografie, których krawędzie były zawinięte przez upływ czasu. Na większości z nich widniała rodzina – rodzice i dwoje dzieci – uśmiechająca się sztywno do aparatu. Jednak na niektórych twarzach wyblakły, pozostawiając jedynie sylwetki.

Pod zdjęciami leżał stos listów związanych sznurkiem. Papier był pożółkły, a atrament rozmazany, ale słowa nadal były czytelne. Mark rozłożył pierwszy list i zaczął czytać.

„Jeśli ktoś to znajdzie, proszę zrozumieć… nie mieliśmy wyboru”.

Te słowa przyprawiły go o dreszcz. Każdy list ujawniał fragmenty historii – strach, tajemnicę i rodzinę, która wydawała się ukrywać przed kimś lub czymś.

Na dnie pudełka leżał ostatni przedmiot: mała drewniana lalka z odpryskami farby i niesamowicie realistycznymi oczami. Dołączona do niej była notatka z napisem: „Chroń ją. Ona wie”.

Ręce Marka stały się zimne. Powietrze wokół niego wydawało się cięższe, jakby samo podwórko wstrzymało oddech. Spojrzał w kierunku ogrodzenia, w stronę wykopanego przez siebie dołka i przez chwilę wydawało mu się, że coś słyszy – słabe echo, jakby śmiech niesiony przez wiatr.

Tej nocy Mark nie mógł zasnąć. Pudełko stało na kuchennym stole, a jego zawartość rozłożona była jak elementy układanki, której nie chciał rozwiązać. Żona namawiała go, żeby zadzwonił do kogoś, na przykład na policję, ale on się wahał. Czy w ogóle by mu uwierzyli?

Następnego dnia wrócił na podwórko. Dziura nadal tam była, ale ziemia wokół niej wyglądała na naruszona, jakby ktoś tam był w nocy. Łopata leżała dokładnie tam, gdzie ją zostawił, ale ziemia była gładka, ubita w sposób, którego sam nie zrobił.

Ktoś – lub coś – obserwowało.

Do dziś Mark nie zna całej historii tej skrzynki. Niektórzy twierdzą, że była to po prostu zapomniana rodzinna kapsuła czasu, inni szepczą, że było to coś mroczniejszego. Ostatecznie ponownie ją zakopał, nie mogąc zatrzymać niepokojących przedmiotów w swoim domu.

Ale czasami, gdy jest w ogrodzie w nocy, przysięga, że czuje na sobie czyjeś spojrzenie. Wiatr szeleści starym ogrodzeniem, a ziemia, w której kiedyś kopał, wydaje się nieznacznie się przesuwać.

Jedno jest pewne: nigdy nie dokończył naprawy ogrodzenia.

Jak myślisz – czy było to po prostu stare, ukryte pudełko rodziny, czy coś znacznie bardziej złowrogiego, zakopane pod ziemią? Podziel się swoimi przemyśleniami w komentarzach poniżej.

Like this post? Please share to your friends:
Leave a Reply

;-) :| :x :twisted: :smile: :shock: :sad: :roll: :razz: :oops: :o :mrgreen: :lol: :idea: :grin: :evil: :cry: :cool: :arrow: :???: :?: :!: